Dla niewielkiej kuchni serwującej krótką kartę w budynku ogromnej przemysłowej hali z początku lat 90-tych kryzys w marcu 2020 roku zmienił wszystko. Z dnia na dzień świat zamarł i nastała nigdy wcześniej niespotykana cisza. Zwiastowała rychłą i smutną przyszłość, w której kilka niesamowitych, młodych, oddanych pasji, zgranych ludzi miała stracić pracę.
- Mieliśmy grupę bardzo oddanych i ceniących naszą kuchnię Klientów, nie chcieliśmy rozstawać się bez pożegnania, więc wybrałam kilkunastu z nich, postanowiłam zadzwonić i opowiedzieć o naszej sytuacji, co zmusiło nas do tak radykalnego kroku jakim będzie zakończenie naszej działalności, które miało nadejść lada dzień - wspomina Marcelina, właścicielka niewielkiej marki gastronomicznej w Gdyni.
Telefoniczne pożegnanie zmieniło się w niesamowitą falę wsparcia. Rozpoczęły się spore zamówienia z dostawą, zamówienia na garmaż, ale co najważniejsze ogromna ilość ciepłych słów, które motywowały zespół jak nigdy dotąd.
- Ze łzami szczęścia w oczach wzięliśmy się do pracy, a w dwa dni nasze obroty wzrosły do takich, które pozwoliły nam przetrwać ten najtrudniejszy okres.
Trudno było odwdzięczyć się wszystkim ludziom dobrej woli, którzy w tamtym czasie wyciągnęli rękę, by uratować małą manufakturę smaku.
- Zamówień przybywało, mieliśmy wrażenie, że całe Trójmiasto nas wspiera. Wtedy wpadłam na pomysł, by do każdego zamówienia dodać słodki deser. Ale to nie mógł być zwykły deser. Deser mógł być jedynie formą odwdzięczenia się za perspektywę pewnej przyszłości w czasach, gdy pracę traciła cała branża.
Cały zespół postanowił wybrać kilkanaście najpyszniejszych deserów i przygotować je w sposób zupełnie magiczny. Przepisy musiały być sprawdzone, a ich wariacje nie zakłócać tradycji. Produkty do ich przygotowania o ile tylko to możliwe miały pochodzić od lokalnych dostawców, którym w tamtym czasie było równie ciężko.
- Nie mogliśmy uszczęśliwiać jednych kosztem drugich, dlatego od samego początku jasne dla nas było, że wszędzie tam gdzie to możliwe będziemy stosować zasadę odpowiedzialności społecznej, będziemy korzystać z lokalnych dostawców, jajek z wolnego wybiegu, maksymalnej ilości produktów Bio i nie będziemy używać polepszaczy smaku czy tworzyw sztucznych jako opakowań.
Udało się - serce, pasja, jakość składników, estetyka i niesamowita oprawa w połączeniu stanowiły kunszt produktu, którymi obdarowani zostali wszyscy Klienci. Od tego czasu zamówienia na desery w słoiczkach stanowiły coraz większą część wszystkich zamówień, a każdy z nich był niezmiennie przygotowywany według pierwotnych receptur.
- W końcu nadszedł czas, by dla naszych słodkich pyszności stworzyć odrębną markę - Dolcissimo, która z włoskiego oznacza “najsłodszy”. Dolcissimo na zawsze pozostanie dla nas wspomnieniem niesamowitej solidarności i wsparcia oraz symbolem najwyższej jakości produktu.
W Dolcissimo panuje zasada, że każdy deser musi być wykonany rzemieślniczymi metodami, jeden po drugim składany w słoiczku a potem umieszczany w pudełku, w którym otrzyma go Klient. Mała, niezależna cukiernia proponuje różnorodność smakową i stylistyczną, gwarantuje prawdziwą oryginalność niespotykaną nigdzie indziej.
- Myślę, że jesteśmy pierwszą w Polsce cukiernią, która ma odwagę nazwać się cukiernią kraftową i taką pozostaniemy.
Myślicie, że to koniec tej historii? To dopiero początek… Resztę możemy tworzyć razem!